Orgazm

Napisane przez: Violetta Nowacka | Dnia: 02.03.2015

Oddech staje się szybszy, wzrasta puls, mięśnie zwieraczy rytmicznie się kurczą, pojawia się rumieniec na twarzy czy dekolcie, a palce stóp mimowolnie się podwijają. Lecz najpiękniejsze z tego wszystkiego jest to, co dzieje się w twojej głowie: ekstaza, odlot, podróż w kosmos…


Cement dla twojego związku

Każdy produkuje hormon odpowiedzialny za przywiązywanie się do drugiego człowieka: oksytocynę. Ten magiczny, antystresowy związek chemiczny zaczyna działać pod wpływem dotyku. Już samo dotknięcie ręki ukochanej osoby podnosi jej poziom. Powoduje uczucie rozkoszy podczas orgazmu, ale także skurcze macicy w trakcie porodu. To dzięki niemu budzi się w nas instynkt macierzyński, ale też potrzeba nawiązywania czułych kontaktów z tym wybranym mężczyzną. To ona dyktuje nam, kogo pokochamy, komu zaufamy i z kim pójdziemy do łóżka. Czyżby działanie tego międzyludzkiego hormonu dowodziło, że każdy kolejny udany orgazm to cegiełka budująca twój związek?

Orgazm to…zdrowie.

Jeśli boli cię głowa, albo dają ci się we znaki dolegliwości menstruacyjne lub zespół napięcia przedmiesiączkowego, po prostu się kochaj lub pieść solo. Orgazm prowadzi do uwalniania się w mózgu pewnego rodzaju białka, endorfin, które działają jak naturalne środki przeciwbólowe. Badania przeprowadzone w 1988 roku na Rutgers University w USA dowiodły, że seks i orgazm wywołują w leczeniu bólu głowy podobny efekt, jak dwie tabletki aspiryny. U osób cierpiących na przewlekłe bóle artretyczne, czy pourazowe, objawy ustępują w pół godziny po stosunku. Endorfiny, które w swym działaniu przypominają morfinę, środek znieczulający, sprawiają, że przyjemność płynąca z orgazmu może zmniejszać dolegliwości.

Podczas orgazmu następuje w naszych ciałach eksplozja także innego związku chemicznego, pochodnego amfetaminy, zwanego PEA (fenyloetyloamina, czyli „cząsteczka miłości”). To ona sprawia, że błądzimy z głową w chmurach, mamy romantyczne zapędy, przeżywamy skrajne zachwyty i odmienne stany świadomości. Amerykańscy badacze stwierdzili, że zakochani, uprawiający seks, nie mają apetytu na słodycze. Natomiast grubaski, uzależnione od czekolady rekompensowały sobie w ten sposób brak orgazmicznych uniesień: obecność PEA stwierdzono właśnie w czekoladzie! Niedobór PEA może nawet prowadzić do depresji…A więc doprowadzajcie się do orgazmu na zdrowie!


Co mówią statystyki?

Według „Raportu seksualności Polaków-Pfizer” z 2002 roku, opracowanego przez Zbigniewa Lwa Starowicza, aż 87% Polek przyznaje, że przeżywa orgazm. To o wiele więcej niż kilka lat temu. Specjaliści jednak są sceptyczni co do tych statystyk. Dr Wiesław Czernikiewicz, seksuolog podejrzewa, że coraz więcej z nas ma poczucie, że orgazm po prostu wypada mieć, a do braku satysfakcji nie wypada się przyznawać. Poza tym „mieć” może również znaczyć „udawać”. Każda z nas przynajmniej raz w życiu udawała orgazm, a niektórym, niestety wchodzi to w krew.

  • Trwa zwykle od kilku sekund do kilku minut. Kobiety zwykle przeżywają go dłużej, czasem kilkakrotnie podczas jednego stosunku.
  • Mężczyźni szczytują łatwiej i szybciej, a towarzyszące doznania mają wymiar fizyczny (tzn. napływają z ciała, penisa i jąder). My, kobiety, potrzebujemy więcej czasu i dłuższej rozgrzewki, ale za to nasze orgazmy częściej bywają „odlotowe”, mające źródło w psychice.
  • Jego intensywność zależy od dnia cyklu (podczas jajeczkowania ponosi nas najbardziej), atmosfery, seksualnego dopasowania, a nawet diety! Istnieją dowody na to, że po zjedzeniu pizzy, hamburgera czy frytek masz mniejszą szansę na orgazm, niż po posiłku złożonym z nabiału, chudego mięsa, ryb, warzyw czy owoców.
  • Bardziej typowy i powszechny jest orgazm łechtaczkowy. Ogłosili to w latach 60-tych Masters i Johnson, badacze, którzy obserwowali ponad 10 tys. uprawiających seks, amerykańskich par. Możemy się go „nauczyć” poprzez masturbację. Oprócz ok. 5% kobiet (chorych na cukrzycę, akoholiczek czy z wrodzonym niskim popędem) każda z nas ma szansę go przeżyć.
  • Orgazm pochwowy to przywilej tylko jednej trzeciej z nas.
  • Najintensywniejsze doznania mamy z masturbacji. Nic nas nie stresuje, nie musimy się spieszyć czy martwić o atrakcyjność. Orgazm z ukochaną osobą jest także bardziej intensywny niż ten z kochankiem jednej nocy.
  • Z badań przeprowadzonych w USA wynika, że 40% kobiet przeżyło pierwszy orgazm w czasie masturbacji, 29% w czasie pettingu, 27% w trakcie stosunku, 5% podczas snu, a 1% w następstwie fantazjowania. (wg Słownika encyklopedycznego Miłość i Seks autorstwa Zbigniewa Lwa-Starowicza)
czym jest punkt G- Sprawdź to!

W latach 70-tych sensację wzbudziło odkrycie Ernesta Grafenberga punktu „G” w pochwie. To splot zakończeń nerwowych w pochwie (zgrubienie wielkości ok. 1 cm) którego pocieranie rzekomo wywołuje orgazm pochwowy. Poszukaj go na przedniej ściance pochwy, około 5-7,5 cm od wejścia, lekko naciskając palcem wskazującym. Jeśli podczas ćwiczeń uda wam się znaleźć punkt G, wypróbujcie jego działanie w odpowiednich pozycjach. Najlepiej, gdy w dość długim czasie członek drażni przednią ściankę pochwy, czyli pozycja „na jeźdźca” ze znacznym odchyleniem do tyłu. Druga pozycja: ty leżysz na plecach, on klęczy przed tobą, stopy opierasz na jego ramionach. Nie przejmuj się, jeśli go nie znajdziesz: w podobnej sytuacji jest ok. 2/3 kobiet.

W każdym wieku możesz odkryć zdolność do przeżywania orgazmu pochwowego. Może jesteś do tego zdolna, lecz jeszcze tego nie wiesz?


Precz z mitami

  • Wielu facetów wydusza z siebie siódme poty w przekonaniu, ze kobiety muszą bardzo hałasować podczas orgazmu. Tymczasem między decybelami, a doznaniami nie ma żadnego związku!
  • Marzeniem ściętej głowy jest orgazm jednoczesny. Seks to nie zawody, niech więc nie ponosi was taka ambicja, bo możecie się do siebie zniechęcić. Czy nie stresują cię pytania twojego faceta typu: „Czy jesteś blisko, czy już dochodzisz?” Wtedy najczęściej czar pryska.
  • Gdzie ten orgazm wielokrotny? Czy lepiej jest mieć dwa orgazmy, czy jeden? Wszystko zależy od tego, co nazywasz orgazmem. Jeśli w twoim pojęciu orgazm to silne i satysfakcjonujące przeżycie, to nie ma potrzeby starać się o następny. Nie bądź pazerna!

Wrogowie orgazmu

  1. Koncentrujesz się na niedoskonałościach swojego ciała, zamiast na doznaniach. Gdy czujesz się nieatrakcyjna, zakładasz sobie „blokadę” na orgazm.
  2. Masz swojemu facetowi za złe fakt, że o siebie nie dba, nie okazuje ci uczuć, nie możesz mu czegoś wybaczyć. Może więc twój brak orgazmu jest związany tylko z tym konkretnym mężczyzną?
  3. On jest egoistycznym kochankiem. Wie lepiej, co sprawia ci przyjemność. Twoje ciało zaczyna się buntować.
  4. On nie ma fantazji, jest w łóżku nieporadny, woli tradycyjny seks. Nie z każdym mężczyzną można szczytować. To nie twoja wina, że on się nie nadaje.
  5. Podczas okresu przekwitania na jakiś czas możemy utracić tą zdolność, ale po ustabilizowaniu się poziomu hormonów znów możemy zaszaleć.
  6. Niektóre leki przeciwdepresyjne, nasenne, przeciwlękowe, antyhistaminowe, czy pigułki antykoncepcyjne obniżają potrzeby seksualne. Leki przeciwcholinergiczne osłabiają zdolność orgazmu.
  7. Jeśli jesteś namiętną palaczką, nie dla ciebie orgazmiczny raj. Tytoń ogranicza dopływ krwi do ścianek pochwy i łechtaczki.
  8. Kobiety cierpiące na cukrzycę mają małe szanse na orgazm. Potrzebują mocniejszych pieszczot łechtaczki (dłuższej i intensywniejszej gry wstępnej) czy pieszczot oralnych.
  9. Po urodzeniu dziecka przez jakiś czas do orgazmu dochodzimy dłużej i nie jest on tak intensywny. Wszystko przez hormony. Nie należy wpadać w panikę, ale warto uzbroić w cierpliwość partnera.
  10. Nadmiar obowiązków, przepracowanie i brak snu to wrogowie orgazmu numer jeden.

Jesteś, to jesteś, a jak cię nie ma…

Agata, 25 lat.
W naszym związku panuje równouprawnienie: tyle samo przyjemności należy się nam obojgu. Kiedy tylko mam ochotę na orgazm, on z przyjemnością dłużej mnie pieści, albo przed jego orgazmem, albo tuż po. Wtedy seks wydaje mi się piękniejszy, jestem „odstresowana” i bardziej czuła dla niego na co dzień. Nie wyobrażam sobie wykreślić orgazmu z seksualnego menu.

Barbara, 30 lat.
Nauczyłam się żyć i kochać mojego męża bez orgazmu. Mimo wielu prób, on po prostu nie nadszedł. Mimo to lubię się kochać i po stosunku nie mam poczucia, że coś zostało niedokończone. Uważam, że za dużo się o nim mówi, więc uważam go za „towar przereklamowany”.

GDZIE TE ORGAZMY?

Jak często sen z powiek spędza ci myśl, że jesteś gorsza od reszty kobiet, bo masz trudności z przeżywaniem orgazmu lub nigdy go nie poznałaś? Nie jesteś wyjątkiem: takie problemy ma ponad połowa kobiet, tylko się do nich nie przyznaje. Skończ z obwinianiem się i poznaj prawdę o kobiecym orgazmie.

95% wszystkich kobiet nie znających orgazmu, nie wie, że jest w stanie się go nauczyć. Jedynie 1-2% nigdy go nie przeżyje z powodu wad budowy lub wrodzonej oziębłości, lub utraciło tę zdolność z powodu cukrzycy czy alkoholizmu.

PRECZ Z MITAMI

Miłosne filmy, romantyczne powieści i literatura kobieca mają jedną wspólną wadę: lansują pogląd, że wszystkie kobiety powinny przeżywać orgazm pochwowy lub wielokrotny. Jeśli uważasz, że orgazm podczas stosunku powinien pojawiać się automatycznie, jesteś w błędzie. Orgazm pochwowy (na skutek tarcia w pochwie i drażnienia malutkiej, unerwionej powierzchni w pochwie, zwanej punktem G) osiąga tylko niewielka część kobiet. Tymczasem dla większości z nas jest on mitem. Potrzebujemy przede wszystkim pobudzania łechtaczki, a do tego niezbędne jest zaangażowanie partnera i nasze szczegółowe wskazówki. Jeżeli nigdy nie szczytujesz w tym samym czasie, co partner, to także nie powód do zmartwień. To się zdarza w naturze bardzo rzadko. Pary, które ponosi taka ambicja, dopada zniechęcenie względem siebie. Ciesz się każdą przyjemnością seksualną: kochanie się to nie wyścigi. Potrzebujesz więcej czasu na seksualną rozgrzewkę. Bez niej nie masz szans dojść do kulminacyjnego momentu.

ZRÓB TO SAMA

Zacznij od poznania twoich miejsc intymnych. Skoro nigdy się nie masturbowałaś, nie miałaś okazji przekonać się, jak reaguje twoje ciało na pieszczoty. Nie będziesz też w stanie nauczyć swojego mężczyznę, jak powinien to robić, jeśli sama tego nie wiesz. Unikniecie rozczarować i żmudnego dopasowywania się w seksie po omacku. Samozaspokajanie pomoże ci poznać i zaakceptować twoje potrzeby i możliwości, podbuduje poczucie własnej wartości. W osiągnięciu orgazmu mogą ci pomóc fantazje erotyczne (jeśli nie pojawiają się spontanicznie, kup sobie pisma erotyczne) lub lustro. Do pobudzania łechtaczki używamy nie tylko własnych palców. Sprawdzonym sposobem jest strumień wody skierowany na wargi sromowe. Z dostępnych w sklepach akcesoriów możemy wybierać najróżniejsze rodzaje wibratorów.

ZAJRZYJ W PSYCHIKĘ

Może w poprzednim związku zraziłaś się do całkowitego, bezgranicznego oddania się i teraz wciąż „trzymasz rękę na pulsie”, aby ponownie nie zostać wykorzystaną? Brak zaufania do partnera odbija się na twoim życiu seksualnym i nie pozwala ci przezywać orgazmu. Również poczucie winy w związku z potrzebami seksualnymi, wpojone przez rodziców, czy ortodoksyjna postawa religijna, (według których seks nie powinien być źródłem rozkoszy), potęgują w tobie psychiczna blokadę. Uwolnij się od poczucia winy: orgazm ci się po prostu należy, tak jak pożywienie czy woda. Popęd seksualny jest tak naturalny, jak inne podstawowe potrzeby życiowe.

DAWAJ I WYMAGAJ

Musisz nauczyć partnera, jak może ci pomóc w pieszczotach. Poeksperymentujcie metodami już ci znanymi, lub sięgnijcie po nowe (np. miłość francuska, czy pocieranie członka o łechtaczkę lub wzajemna masturbacja). Udzielaj mu więcej instrukcji. Mężczyźni rzadko potrafią odgadnąć, co sprawia kobiecie przyjemność. Aby seks stał się udany, trzeba się od siebie uczyć i wymieniać informacje. Jeśli już odkryłaś, że osiągasz orgazm tylko poprzez stymulowanie łechtaczki, naucz go tego. Spróbuj pokazać mu dokładnie, jak robisz to sama ze sobą (może to być przy okazji przyjemny element gry wstępnej). Pomóż mu zrozumieć twoje ciało, (ważne są szczegółowe słowne informacje, sama demonstracja może mu nie wystarczyć.) Zacznij od przyzwyczajania go, że nie musicie do tego dążyć za każdym razem. Potem stopniowo dziel się z nim twoimi oczekiwaniami. Bezpośredniość w wyrażaniu oczekiwań zaowocuje w końcu sukcesem. Najważniejsza w „uczeniu się” orgazmu jest atmosfera odprężenia. Nawet jeśli masz obok siebie osobę, którą bardzo kochasz, lecz sytuacja nie sprzyja pełnemu relaksowi- będziesz spięta i z orgazmu nici. Jeżeli nie zabezpieczacie się, licząc na inicjatywę drugiej strony, fundujecie sobie stres, który blokuje was oboje na przeżywanie pełnej rozkoszy. W długotrwałych związkach najlepiej sprawdzają się pigułki hormonalne lub spirala.

ORGAZM JEST JEDEN

Słowo „orgazm” pochodzi z greckiego „orgon”, co znaczy „gwałtownie pożądać” lub „być pełnym pożądania”. W obiegu są także nazwy: szczytowanie, „dochodzenie” lub climax. W każdym przypadku chodzi o to samo: intensywne, narastające uczucie, przechodzące w błogostan i odprężenie, bez względu na to, która część ciała doprowadziła nas do niego. Nie ma orgazmów lepszych i gorszych, dojrzałych i niedojrzałych. Orgazm jest jeden.

Tysiąc kobiet zapytano o to, w jak sposób, przeżywają orgazm: 87% w trakcie stosunku seksualnego, 69% podczas pobudzania łechtaczki, 30% podczas uprawiania miłości francuskiej, 27% podczas pieszczot piersi, 17% w czasie pocałunków. Wobec takich danych upada stary podział na orgazm łechtaczkowy i pochwowy.

Nieporozumienia i frustracje zaczęły się od Zygmunta Freuda, który stworzył teorie o rozdzielności orgazmu kobiecego. Twierdził, że ten pierwszy pojawia się podczas specjalnych pieszczot łechtaczki, podczas gdy orgazm pochwowy – niezależnie od jej stymulacji. Orgazm „pochwowy” miał być intensywniejszy i stanowił oznakę dojrzałości. Jeszcze dziś liczni są przedstawiciele szkoły utrzymującej, że kobieta, której w osiągnięciu orgazmu podczas stosunku nie wystarczają ruchy frykcyjne członka, jest niejako „upośledzona” i „czegoś jej brak”. Wiemy z całą pewnością, że to twierdzenie jest błędne. Nie ma nic infantylnego w częściach ciała różniących się od waginy i czas już pozbyć się z tego powodu kompleksów. Skoro coś sprawia nam przyjemność, nie ma sensu ustawiać „tego” w żadnym rankingu. To, że Freud był pionierem, nie oznacza, że był nieomylny.


Wszystkie orgazmy są równe, różne są jednak drogi na ich szczyt

To co dzieje się z kobietą podczas orgazmu (skurcze, rumieniec, przyspieszone tętno) jest sprawą indywidualną i nie ma wiele wspólnego z tym, w jaki sposób do orgazmu doszło. Indywidualną cechą jest też to, jak część ciała jest najbardziej wrażliwa na pieszczoty. Orgazm „pochwowy” i „łechtaczkowy” ma charakter umowny. Aktualnie wiadomo, że fizjologicznych różnic między nimi nie ma. Różna jest tylko droga pobudzenia.

Rewelacyjne doniesienia współczesnych seksuologów ujawniają inne źródła prowadzące na szczyt rozkoszy. Np. orgazm sutkowy osiągany w wyniku drażnienia brodawek piersiowych albo jednoczesnego pobudzania innych sfer erogennych. Często pojawia się on w okresie karmienia u części kobiet, które dotąd nie przeżywały orgazmu.

Tak naprawdę wszystkie orgazmy są poniekąd łechtaczkowe, bo bez tego organu machina orgazmiczna nie ruszyłaby z miejsca. Dla większości kobiet niezbędna jest ekstra pieszczota palcem, językiem czy wibratorem. W przypadku około jednej trzeciej kobiet wystarczający ruch członka wewnątrz pochwy, który wywiera pewien wpływ na łechtaczkę i otaczający ją obszar sromu: potrafią osiągnąć orgazm wyłącznie podczas stosunku. Wiele innych kobiet bezpośrednia stymulacja łechtaczki przed rozpoczęciem stosunku przywodzi tak blisko orgazmu, że ruchy frykcyjne dostarczają później wystarczającej podniety do ostatecznej eksplozji. Nawet w przypadku tzw. orgazmu sutkowego- pieszczota brodawek jedynie „uruchamia” lawinę reakcji, w której główne skrzypce gra łechtaczka.

Z którego miejsca pochodzi orgazm?

Romantyków trzeba rozczarować: orgazm nie powstaje w sercu. Także nie w organach płciowych, ale … w głowie. Odkrył to pewien holenderski profesor, który mierzył prądy mózgowe podczas szczytowania. Silny sygnał, odkryty przez skaner, dobiegał z najwyższych obszarów mózgu.

Są jednak inne spekulacje na temat jego genezy: orgazm bierze swój początek jednocześnie z łechtaczki, pochwy i umysłu. Bez względu na to, jakimi „drogami” doszło się do orgazmu, powoduje on takie same pozytywne zmiany w organizmie.

Mity:

  • doznania podczas przeżywania orgazmu pochwowego są intensywniejsze. Nieprawda. Są po prostu inne. Bez względu na źródło pochodzenia, zdarzają się orgazmy bardzo intensywne, jak też i słabe, tzw. orgazmy mini. Ich przyczyną są zaburzenia hormonalne (np.wysoki poziom serotoniny), nadmierna samokontrola, potrzeba dominacji, kompleksy.
  • norma obyczajowa: kobieta powinna przeżywać kosmiczne orgazmy podczas stosunku i to najlepiej w tym samym momencie co facet. Ten mit powstał na użytek patriarchalnego modelu europejskiego społeczeństwa przełomu wieku. Potrzeby kobiet były spychane do kąta. Nic dziwnego, że mężczyźni są niedoinformowani w kwestii kobiecej fizjologii erotycznej. Damskie narządy działają według zupełnie innej instrukcji, niż męski penis. Oprócz różnic hormonalnych, są bardziej skomplikowane w budowie.
  • przyjemność z pieszczot łechtaczki świadczy o praktykach masturbacyjnych (wstyd). Ten mit powstał z faktu, że większość kobiet odkryła orgazm na skutek pieszczot łechtaczki (solo- 40%, lub podczas pettingu- 29%) (Badania amerykańskie przytoczone przez Starowicza). Nie ma w tym nic wstydliwego, zwłaszcza, gdy porównamy męskie statystyki. Prawie wszyscy panowie (ok. 98%) zaczynali od masturbacji!
  • faceci wolą, gdy kobieta przeżywa orgazm pochwowy, czują się wtedy prawdziwymi macho. To jest usprawiedliwienie dla męskiej próżności i lenistwa. Lepiej w końcu zwalić winę na partnerkę, niż szukać wspólnych rozwiązań. Ale problemu taka postawa nie rozwiąże. Czas już wytłumaczyć wszystkim panom, że tylko co trzecia kobieta jest w stanie „dostać” orgazmu od samego stosunku.

wielkie O w liczbach

  • 30 min.: tak długo kobieta może przeżywać orgazm (przypadek opisany w książce Alana i Donny Brauer „ESO. Orgazm Długotrwały”)
  • 1-2 tyle procent kobiet jest w stanie osiągnąć orgazm wyłącznie dzięki wyobraźni, bez dotykania.
  • William H. Masters i Virginia Johnson, pionierska para amerykańskich badaczy zachowań seksualnych ludzi, przeprowadziła eksperyment z wibratorem. Według uwag uczestniczek eksperymentu, doznania orgazmiczne były nie tylko niezwykle intensywne i osiągnięte w minimalnie krótkim czasie, lecz również powtarzały się jedno po drugim w falach orgazmu wielokrotnego. Wnioski były imponujące: przeciętna osobniczka płci żeńskiej jest w stanie osiągnąć podczas jednej sesji łóżkowej trzy do pięciu orgazmów wywołanych oralnie lub ręcznie. Natomiast przy pomocy wibratora ( co jest mniej meczące może doznać od dwudziestu do pięćdziesięciu orgazmów następujacych jeden po drugim! Co ciekawe, orgazm wielokrotny jest zarezerwowany wyłącznie dla kobiet.
  • Wg prof. Starowicza, orgazm jednoogniskowy (powstały na skutek pobudzania wyłącznie jednego ośrodka zmysłowego) występuje u 40% kobiet. 60% z nas ma możliwość dostąpienia orgazmu wieloogniskowego, ( tzn. na orgazm podatne są zarówno pochwa, jak i łechtaczka, bądź też piersi)

PYTANIA NA TEMAT ORGAZMU

sierpień

Tekst : Violetta Nowacka

1. Co się dokładnie dzieje z moim ciałem, kiedy mam orgazm?

Oddech staje się szybszy, mięśnie zwieraczy rytmicznie się kurczą, wzrasta puls, pojawia się rumieniec na twarzy czy dekolcie, a palce stóp mimowolnie się podwijają. Mężczyźni szczytują łatwiej i szybciej, a ich doznania mają wymiar bardziej fizyczny (tzn. napływają z ciała, penisa i jąder). My, kobiety, potrzebujemy więcej czasu i dłuższej rozgrzewki, ale za to nasze orgazmy częściej bywają „odlotowe”, mają częściej źródło w psychice.

2. Czy seks bez orgazmu może być dla kobiety satysfakcjonujący?

Oczywiście. Jest wiele kobiet, które (z powodów np. zdrowotnych, albo wad budowy) nigdy nie szczytują, bądź zdarza im się to niesłychanie rzadko, a są szczęśliwymi kochankami. Po prostu nie traktują seksu jak sprawdzianu swojej kobiecości. Cieszą się dawaniem i braniem każdej pieszczoty. Zważywszy na fakt, że kobiece ciało ma pięciokrotnie większą powierzchnię miejsc erogennych od mężczyzn, możemy nadrobić brak orgazmu wspaniałymi doznaniami dotykowymi, jeśli oczywiście parter lubi i umie pieścić kobiece ciało. Wystarczy umowa między kochankami: nikt nie czuje się gorszy ani pokrzywdzony z tego powodu, bierzemy z seksu to co się da.

O ile tylko mężczyzna nie będzie ponaglał, ani zadawał pytań z serii „kiedy dojdziesz, czy jest ci dobrze, czy wystarczająco się staram, itp.”, orgazm może pojawić się spontanicznie.

3. Czy orgazm zależy od partnera? Jeśli jeszcze nie przeżyłam orgazmu to znaczy, że mam szukać odpowiedniego faceta, który potrafi mnie zadowolić?(chodzi o to czy są faceci, którzy każdą kobietę doprowadza do orgazmu)

Sztuka dochodzenia do orgazmu leży w połowie drogi między mężczyzną i kobietą. Oczywiście są kochankowie bardziej utalentowani od innych: mają większą intuicję, są bardziej otwarci w zadawaniu pytań, czy bardziej wytrwali w poszukiwaniach właściwych pieszczot i każdą kobietę potrafią doprowadzić do orgazmu. Niestety, takich „samorodków” jest jakieś 5%, więc sporo musiałabyś się naszukać. Po pierwsze: powinnaś przełamać się i edukować mniej pojętnego partnera. Wyrażanie swoich potrzeb nie jest niczym wyjątkowym. Ale przede wszystkim, najpierw sama musiałabyś sprawdzić, jak „działa” twój orgazm. Spróbuj przeżyć go sama ze sobą (masturbacja), bo tylko wtedy będziesz mogła dawać wskazówki mężczyznom.

4. Czy łatwiej osiągnąć orgazm z facetem, którego kocham?

Kobiety podchodzą do seksu bardziej „psychicznie” niż mężczyźni i dlatego nam o wiele łatwiej szczytować, kiedy kochamy. Psychiczna bliskość sprawia, że nasze ciało jest otwarte na erotyczne sygnały. Ale miłość nie gwarantuje niestety orgazmicznych uniesień. To także sprawa technik i treningu. Jeśli nigdy nie robiłaś tego sama ze sobą, ani nie udało ci się to z żadnym innym mężczyzną, nie licz na to, że miłość załatwi twój problem. Czasami też pod wpływem zakochania (na początku znajomości) jesteśmy tak spięte, nastawione na robienie dobrego wrażenia, albo zbyt zajęte dopieszczaniem partnera, że nasze potrzeby schodzą na dalszy plan. Dopiero, kiedy miłość się rozwinie i nauczymy się otwarcie rozmawiać o swoich potrzebach, zwiększamy swoje szanse na orgazm.

5. Czym się dokładnie różni orgazm pochwowy od łechtaczkowego. Czy siłą i czasem przeżywania też?

Bardziej typowy i powszechny jest orgazm łechtaczkowy (osiąga go 2/3 kobiet). Ogłosili to w latach 60-tych Masters i Johnson, badacze, którzy obserwowali ponad 10 tys. uprawiających seks, amerykańskich par. Orgazm „pochwowy” i „łechtaczkowy” ma charakter umowny. Różnic w fizycznych doznaniach nie ma. Różna jest tylko droga dochodzenia do nich. Przy orgazmie pochwowym wystarczający ruch członka wewnątrz pochwy, który wywiera nacisk na łechtaczkę i jej okolice. Inne kobiety pieszczoty łechtaczki przed rozpoczęciem stosunku przywodzą tak blisko orgazmu, że sam stosunek dostarcza później wystarczającej podniety do ostatecznej eksplozji. Ale zdecydowana większość dochodzi tylko podczas masturbacji lub miłości francuskiej (orgazm łechtaczkowy). Bez względu na źródło pochodzenia, zdarzają się orgazmy bardzo intensywne, jak też i słabe, tzw. orgazmy mini.

6. Kiedy współżyję z moim partnerem, za każdym razem jestem tuz tuż blisko orgazmu, rozrywa mi ciało, czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością i… i nic, nie mogę go dostać.

Prawdopodobnie masz jakąś wewnętrzną blokadę, która nie pozwala ci się w pełni otworzyć. Jeśli boisz się wykorzystania, wciąż kontrolujesz swoje reakcje, nie masz zaufania do partnera, nie spodziewaj się, że orgazm przyjdzie łatwo. Również poczucie winy w związku z potrzebami seksualnymi, wpojone przez rodziców, ortodoksyjna postawa religijna, czy ukryte kompleksy nasilają blokadę. Zadbaj o poczucie bezpieczeństwa i sprawdzoną antykoncepcję (brak intymnej atmosfery czy lęk o ciążę, podświadomie działają na twoje ciało). W długotrwałych związkach najlepiej sprawdzają się pigułki hormonalne lub spirala.

7. Czy mężczyzna może palcem doprowadzić mnie do orgazmu pochwowego? Jak ma to zrobić?

W latach 70-tych Ernest Grafenberg odkrył punkt „G” w pochwie. To splot zakończeń nerwowych w pochwie (zgrubienie wielkości ok. 1 cm) którego pocieranie może wywołać orgazm pochwowy. Do tej pory nie ma naukowego dowodu na jego istnienie, ale nie zawadzi sprawdzić osobiście. Możesz namówić twojego ukochanego, żeby zabawił się w poszukiwacza punktu G około 5-7,5 cm od wejścia do pochwy, na jej przedniej ściance, w dole brzucha) lekko pocierając zagiętym palcem wskazującym.

8. Czy jeśli kocham się z kimś pierwszy raz mogę mieć orgazm?

Oczywiście, to się zdarza, ale nie bądź wobec siebie zbyt wymagająca. Młode, dwudziestokilkuletnie kobiety zazwyczaj są skoncentrowane na tym, czego pragnie partner. Czują się odpowiedzialne za to, co dzieje się na linii „my” i nie potrafią jeszcze domagać się od mężczyzny spełniania erotycznych zachcianek. Doświadczenie i zdrowy egoizm przychodzą około trzydziestki: wtedy mamy większą szansę na szczytowanie z kochankiem za pierwszym razem. Nasze ciało i psychika są wystarczająco otwarte na maksymalne czerpanie przyjemności z seksu.

9. Ile właściwie trwa orgazm?

U kobiet orgazm trwa nieco dłużej niż u mężczyzn: średnio kilka sekund do kilku minut. Ale zdarzają się wyjątki. Przypadek kobiety opisany w książce Alana i Donny Brauer „ESO. Orgazm Długotrwały” to aż 30 minut !Na szczęście takie wyjątki są niezwykle rzadkie, w przeciwnym razie z rozkoszy traciłybyśmy przytomność. Kobiety czasem szczytują kilkakrotnie podczas jednego stosunku. Mężczyźni tylko mogą pomarzyć o orgazmie wielokrotnym!

10. Co to jest kobiecy wytrysk i jak wiele kobiet go ma?

Jest to dość rzadkie zjawisko występujące u kobiet z dużym temperamentem. To także zasługa partnera, który potrafi pieszczotami wywołać u ciebie taki efekt. Jest to wydzielina produkowana przez gruczoł Bartholina, znajdujący się w dolnej części pochwy. Płyn wytryskiwany jest przez cewkę moczową. Najbardziej zdumiewającą cechą kobiecego „wytrysku” jest jego obfitość: jednorazowo można wytworzyć szklankę płynu! Według hinduskiej sztuki kochania płyn ten nazywany jest amritą, czyli boskim nektarem, właściwym kobietom, które bezgranicznie oddają się miłości.

11. W jakich pozycjach najłatwiej osiągnąć orgazm?

Jeśli podczas „ćwiczeń” we dwoje uda wam się znaleźć punkt G, wypróbujcie jego działanie w odpowiednich pozycjach. Najlepiej, gdy w dość długim czasie członek drażni przednią ściankę pochwy, czyli pozycja „na jeźdźca” ze znacznym odchyleniem do tyłu. Druga pozycja: ty leżysz na plecach, on klęczy przed tobą, stopy opierasz na jego ramionach. Przy okazji możesz pieścić swoją łechtaczkę.

12. Czy mogę mieć orgazm z facetem, którego nie kocham?

Jest to możliwe. U niektórych kobiet obdarzonych temperamentem miłość nie ma nic wspólnego z doznaniami cielesnymi. Nikt jak dotąd nie wykrył takiej zależności. Ale prawdą jest, że kobiety częściej niż mężczyźni szczytują, kiedy są zakochane.

13. Czy są kobiety, które po prostu nie mogą mieć orgazmu pochwowego?

Oczywiście. I to 2/3 z nas. Nieporozumienia zaczęły się od Zygmunta Freuda, który stworzył teorie o rozdzielności orgazmu kobiecego. Twierdził, że ten pierwszy pojawia się podczas specjalnych pieszczot łechtaczki, podczas gdy orgazm pochwowy – niezależnie od niej. Orgazm „pochwowy” miał być intensywniejszy i świadczył o dojrzałości. Wiemy z całą pewnością, że to twierdzenie jest błędne. Nie ma nic niedojrzałego w sferach erogennych nie będących waginą i czas już pozbyć się z tego powodu kompleksów.

14. Jak osiągnąć orgazm pochwowy pod wpływem masturbacji?

Pod wpływem masturbacji o wiele łatwiej dojść do orgazmu łechtaczkowego. Metody są łatwe, a efekt murowany: możesz posłużyć się własnymi palcami, czy strumieniem wody. Z „urządzeniami” do wywoływania orgazmu pochwowego bywa różnie: najpopularniejsze są wibratory, ale zabawy z nimi nie zawsze bywają bezpieczne. Łatwo można przenieść na nich jakąś infekcję, czy spowodować bolesne obtarcia naskórka. W przypływie fantazji niektóre z nas sięgają po produkty spożywcze (ogórki, banany), czy świece parafinowe, ale tu jeszcze łatwiej o higieniczne wpadki. Zdarza się, że na pogotowie zgłaszają się panie, którym części „domowych wibratorów” utkwiły wewnątrz…

15. Nie przeżyłam dokładnie orgazmu łechtaczkowego, jak to zmienić?

Najlepiej wypróbować sama ze sobą. Masturbacja to najlepszy sposób, aby odkryć seksualne reakcje własnego ciała. Zacznij od poznania twoich miejsc intymnych. Przetestuj różne rodzaje dotyku: od muśnięć do intensywnego pocierania. Nie martw się, sama odnajdziesz właściwy tobie rytm. W osiągnięciu orgazmu mogą ci pomóc fantazje erotyczne (jeśli nie pojawiają się spontanicznie, kup sobie literaturę lub film erotyczny) albo rób to przed lustrem. Ale zadbaj najpierw o komfortową atmosferę: zrób sobie aromatyczna kąpiel, zamknij drzwi na klucz, wyłącz komórkę.

16. Dlaczego mam orgazm tylko w pozycji „na jeźdźca”, a w żadnej innej nie mogę dojść?

Ponieważ punkt „G”, odpowiedzialny za orgazm pochwowy, znajduje się właśnie na przedniej ściance pochwy, która w pozycji na jeźdźca jest rytmicznie pocierana. Dodatkowo członek ociera się o twoją łechtaczkę. Możesz spróbować tych pozycji z Kamasutry, w których przednia ścianka pochwy jest „w ofensywie”. Spróbuj podczas stosunku dodatkowo pieścić swoją łechtaczkę palcem (lub nakłonić do tego partnera).

17. Słyszałam, że podczas ciąży łatwiej osiągnąć orgazm pochwowy. Czy to prawda?

Jest w tym nieco prawdy. Część kobiet dopiero w drugim trymestrze ciąży odkrywa swój seksapil. Wszystkiemu winne są kobiece hormony, które właśnie wtedy mają największe stężenie. Cykl reakcji seksualnej znacznie się skraca, narządy płciowe są lepiej ukrwione, mamy też większa potrzebę przytulania i czułości, która często wiedzie prosto do sypialni.

18. Są kobiety, które osiągają orgazm pod wpływem samych tylko pieszczot (długich) piersi. Jak to możliwe?

Orgazm sutkowy jest naprawdę możliwy, ale tylko u nielicznych kobiet. Można go osiągnąć w wyniku drażnienia brodawek piersiowych albo jednoczesnego pieszcenia innych sfer erogennych. Często pojawia się on w okresie karmienia u części kobiet, które dotąd nie przeżywały orgazmu (piersi są wtedy wyjątkowo wrażliwe na dotyk).

19.Jak skłonić faceta , by pomógł mi w dochodzeniu do orgazmu?

Musisz udzielać mu sporo instrukcji. Ważne są szczegółowe słowne informacje. Zbuduj atmosferę odprężenia. Jeśli już odkryłaś, że osiągasz orgazm łechtaczkowy, naucz go, jakie pieszczoty prowadzą cię do niegou. Spróbuj pokazać mu dokładnie, jak robisz to sama ze sobą (może to być przy okazji przyjemny element gry wstępnej). Dzięki twoim wskazówkom on może doskonale opanować efekt, który osiągałaś do tej pory tylko solo, np. może pieścić twoją łechtaczkę oralnie, palcami czy przez pocieranie członkiem.

20. Słyszałam, że orgazm ma właściwości lecznicze dla naszego organizmu. Czy to prawda?

Orgazm pomoże, jeśli boli cię głowa, albo dają ci się we znaki dolegliwości menstruacyjne lub zespół napięcia przedmiesiączkowego. Orgazm prowadzi do uwalniania się w mózgu pewnego rodzaju białka, endorfin, które działają jak naturalne środki przeciwbólowe. Badania przeprowadzone w 1988 roku na Rutgers University w USA dowiodły, że seks i orgazm wywołują w leczeniu bólu głowy podobny efekt, jak dwie tabletki aspiryny. Endorfiny w swym działaniu przypominają morfinę, środek znieczulający. Objawy ustępują w pół godziny po stosunku.

21. Czasami przeżywam orgazm bardzo silnie, a czasami prawie zupełnie niezauważalnie. Od czego to zależy?

Jego intensywność zależy od dnia cyklu (podczas jajeczkowania jest najfajniej), atmosfery, seksualnego dopasowania, a nawet diety! Istnieją dowody na to, że po zjedzeniu pizzy, hamburgera czy frytek masz mniejszą szansę na orgazm, niż po posiłku złożonym z nabiału, chudego mięsa, ryb, warzyw czy owoców. Większość kobiet twierdzi, że masturbując się mają lepsze doznania niż podczas seksu z partnerem. Nic nas nie stresuje, nie musimy się spieszyć czy martwić o atrakcyjność. Orgazm z ukochaną osobą jest także bardziej intensywny niż ten z kochankiem jednej nocy. Przyczyną często występujących orgazmów „mini” są zaburzenia hormonalne (np.wysoki poziom serotoniny), nadmierna samokontrola, potrzeba dominacji, kompleksy.

22. Moja przyjaciółka chwali się, że przeżywa orgazm wielokrotny, tzn. kilka razy w ciągu jednego stosunku. Skąd się bierze i czy ja też mogę się tego nauczyć?

William H. Masters i Virginia Johnson, pionierska para amerykańskich badaczy zachowań seksualnych ludzi, przeprowadziła eksperyment z wibratorem. Odkryli, że niektóre kobiety są w stanie osiągnąć za jednym zamachem trzy do pięciu orgazmów wywołanych oralnie lub ręcznie. Natomiast przy pomocy wibratora ( co jest mniej meczące może doznać od dwudziestu do pięćdziesięciu orgazmów następujących jeden po drugim!) Ale tylko kobiety o dużym libido stać na takie wyczyny. Nie polecam wyścigów: czasem lepszy jest jeden dobry orgazm, niż seria słabych.

23. Co może sprawiać, że nie udaje mi się osiągnąć orgazmu?

Tylko 2 % kobiet nie jest zdolna do orgazmu z powodu wad budowy lub problemów zdrowotnych. Reszta może się go „nauczyć na każdym etapie życia. Niektóre leki przeciwdepresyjne, nasenne, przeciwlękowe, antyhistaminowe czy pigułki antykoncepcyjne obniżają zdolności do przeżywania orgazmu. Podobnie nałogowe palenie: tytoń ogranicza dopływ krwi do ścianek pochwy i łechtaczki.

Kobiety cierpiące na cukrzycę potrzebują mocniejszych pieszczot łechtaczki (dłuższej i intensywniejszej gry wstępnej) czy pieszczot oralnych. Po urodzeniu dziecka przez jakiś czas do orgazmu dochodzimy dłużej i nie jest on tak intensywny. Nadmiar obowiązków, przepracowanie, brak snu i kompleksy to także wrogowie orgazmu.

24. Czy orgazm to sprawa psychiczna, czy po prostu kwestia odpowiedniej stymulacji?

Zarówno umiejętności techniczne, jak i psychika mają wielkie znaczenie. Jeśli wszystkie możliwe ćwiczenia solo i z partnerem spełzają na niczym, to znaczy, że twoja psychika potrzebuje odblokowania. Duży wpływ na zdolność osiągania orgazmu ma nastawienie do seksu. W kulturach, w których kobiety uważają stosunki za obowiązek małżeński, przeżywają orgazm rzadko. Istnieje również związek między zdolnością do orgazmu a osobowością i pierwszymi doświadczeniami seksualnymi: dziewczyny mało pewne siebie, zakompleksione, nadwrażliwe i te, które zraziły się do facetów podczas inicjacji, mogą mieć kłopoty ze szczytowaniem. Wtedy wizyta u psychologa czy seksuologa może okazać się niezbędna.

25. Mój chłopak twierdzi, że jestem oziębła, bo nigdy nie mam orgazmu razem z nim, albo chociaż w trakcie stosunku. Jego poprzednie dziewczyny miały. Czy ze mną jest coś nie w porządku?

Uważamy się za oziębłe, ponieważ wierzymy, że wszystkie kobiety powinny przeżywać orgazm podczas stosunku, i to najlepiej razem z partnerem. Tymczasem dla większości z nas orgazm pochwowy to mit. Potrzebujemy przede wszystkim pobudzania łechtaczki, a do tego niezbędne jest zaangażowanie partnera i nasze szczegółowe wskazówki. Jeśli nigdy nie szczytujesz w tym samym czasie, co on, to nie powód do zmartwień i kompleksów. Pary, które ponosi taka ambicja, łatwo wypalają się w seksie. Ciesz się każdą przyjemnością w łóżku: kochanie się to nie popisy sprawności ciała, ale przede wszystkim doznania psychiczne.

Konsultacje

Zespół psychologów i terapeutów dla dzieci, młodzieży i dorosłych zaprasza na konsultacje. Nasi psychologowie prowadzą zarówno terapię indywidualną, jak i terapię dla par oraz rodzin. Pomoc psychologiczna to nasza pasja, a nasz zespół terapeutów został stworzony po to, by pomagać ludziom na jak najszerszą skalę. Jeżeli poszukujesz dobrych specjalistów, którzy w fachowy sposób udzielą Ci wsparcia, skontaktuj się z naszym gabinetem psychologicznym w Poznaniu. Formę terapii oraz metody pracy dostosowujemy indywidualnie do potrzeb i zasobów klienta. Przyjazna psychologia to nasza wizytówka. Pomagamy także on-line.

Pomagamy także ON-LINE

Nie musisz wychodzić z domu, aby rozwiązać swoje problemy. Kontakt ON-LINE to bardzo praktyczna forma spotkań, zwłaszcza, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu. Zapraszamy na terapię on-line lub spotkania telefoniczne.

Spotify logo
Facebook
Contact
SELF Przyjazne Terapie