Mieszkanko przed ślubem

Napisane przez: Violetta Nowacka | Dnia: 02.03.2015

W sporach na temat: mieszkać czy nie mieszkać razem przed ślubem, zdecydowanie przeważają głosy za wspólnota przedślubną. Nie ma przeciwwskazań, żeby zrobić to po kilku miesiącach znajomości, albo …od razu. Argumentów za jest wiele: Ludzie na wspólnym terytorium ujawniają dopiero swoje prawdziwe cechy (zwłaszcza wady). Dopóki dwoje ludzi spotyka się na randkach, pokazują się z jak najlepszej strony i przedłużają czas tzw. widzenia siebie nawzajem przez różowe okulary. Ma to oczywiście wiele zalet (przyjemność tu i teraz), ale jeśli ktoś myśli o związku poważnie, tzn. planuje ślub, lepiej wiedzieć jak najszybciej, z kim ma się do czynienia. Wspólne mieszkanko to próbka życia: 1.wzajemnych relacji (próba charakterów) tj. opiekuńczość, czułość, wyrozumiałość, tolerancja, życie seksualne, 2. zdolności organizacyjnych (podział obowiązków, zaradność życiowa). Jeśli dochodzi do tego opieka nad psem i kotem, mamy sytuację idealną (wstęp do posiadania dzieci, test instynktów macierzyńskich i ojcowskich).

Trudności mogą pojawić się już na wstępie wspólnego mieszkania, ale warto podjąć to ryzyko i nauczyć się, jak sobie z tym radzić.

Jeśli obydwoje inwestujecie w urządzanie wspólnego mieszkania, warto zabezpieczyć się materialnie, na wszelki wypadek, gdybyście nie zdali testu na bycie razem: przed tą decyzją ustalcie warunki mieszkania tzn. na przykład podpiszcie umowę wynajmu czy kupna wspólnie.

Zanim zamieszacie razem, ustalcie także wstępny podział obowiązków: kto co robi, kto za co płaci.

Wspólne życie to nie prowadzenie interesu i wszystkiego przewidzieć się nie da: czasami komuś zwyczajnie się nie chce, bo ma chandrę, albo czegoś nie może, bo nadszedł kryzys finansowy. Wtedy zamiast ustalonych wcześniej zasad, lepiej przyda się odrobina dobrej woli, tolerancji, a nawet poświęcenia. Warto się nagiąć, bo nigdy nie wiadomo, kiedy sama będziesz potrzebowała podobnej wyrozumiałości.

FINANSE

Do tej pory nie rozmawiałaś z nim o pieniądzach. Po prostu, on finansował wspólne wypady, kolacyjki, kino, a od czasu do czasu ty rewanżowałaś się podobnym zaproszeniem, lub choćby obiadkiem domowym. Ale sielanka właśnie się skończyła: musicie płacić rachunki i robić zakupy.

  • Jeśli zarabiacie tyle samo, sprawa jest prosta: opłaty za utrzymanie domu robicie po połowie. Podobnie z wydatkami na prowadzenie domu (środki czystości). Ale jeśli któreś z was jest np. bardziej żarłoczne, lub wybredne, może do wspólnej puli przeznaczonej na zakupy dorzucać trochę więcej. Jeśli wkurza cię, że on całymi wieczorami przegaduje z kumplami lub mamą przez telefon, podczas gdy ty załatwiasz sprawy przez służbowy telefon, nie jest nietaktem upomnieć się, żeby płacił większą część rachunku. Jeśli taki podział wydaje się wam zbyt skrupulatny, zróbcie bilans: jeśli np. ty gadasz więcej, a on więcej je, to sprawa jest załatwiona i wszystkie wydatki dzielicie na połowę.
  • Ktoś zarabia mniej.
    Albo obniżacie poziom życia do mniej zarabiającego i dalej dzielicie wydatki na pół, albo idziecie na kompromis: mniej zarabiający partner płaci tylko jakąś część wspólnych wydatków. Wszystko zależy od waszych charakterów i ambicji. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, by twój chłopak do ciebie dopłacał, a ty, np. zrobisz mu co jakiś czas śniadanie do łóżka, albo striptis, my także nie widzimy w tym nic złego. Taka, miła, rodzinna wymiana usług.
  • Ktoś z was traci pracę.

To prawdziwy test dla waszego związku. Jeśli oszczędzaliście, to przez jakiś czas powinniście utrzymywać się z rezerwy, a nie liczyć na partnera. Ale jeśli rezerw brak, jesteśmy zdani na drugą połowę. Miło jest wiedzieć, że ktoś cię kocha bezinteresownie. Jednak żerowanie na cudzej dobroci dłużej niż pół roku może spowodować konflikty.

OBOWIĄZKI DOMOWE

W wielu podręcznikach zaleca się sporządzenie cichego lub jawnego kontraktu: nowoczesna para powinna ustalić, do kogo należą poszczególne czynności- pranie, gotowanie, wyrzucanie śmieci, odkurzanie, prasowanie i sto innych. Ale sztywne podziały nie sprawdzają się.

  • każdy robi to co lubi, lub na czym się zna. To, co zostaje, przydzielacie wynajętej pomocy domowej. Pomyśl, ile czasu zyskacie dla siebie.
  • Niektóre obowiązki stają się łatwiejsze do zniesienia, kiedy każdy trochę się do nich przykłada, np. ty wstawiasz pralkę- on wiesza pranie, ty robisz śniadanie- on odnosi talerze lub wkłada je do zmywarki.
  • Choć raz w tygodniu róbcie to, co zwykle robi partner (czyli to, co lubicie mniej). Taki trening to prawdziwa szkoła życia. Czy to nie przyjemnie wiedzieć, że jest się samowystarczalnym, kiedy np. druga połowa wyjedzie na delegację?
GUSTA I GUŚCIKI

Urządzanie wspólnego domu to czysta przyjemność. Pod warunkiem, że lubicie ten sam styl. Ale to zdarza się rzadko. Ty uwielbiasz styl wiejski: firanki, bibeloty i ciepłe kolory, a on preferuje minimalizm: szkło i aluminium. Co wtedy?

  • lepiej, gdy wasze mieszkanie ma co najmniej dwa pokoje. Jeśli to ty gotujesz, domagaj się urządzenia kuchni po swojemu. Kiedy on jest duszą towarzystwa- ma prawo urządzić salon.
  • Jeżeli postawiłaś go przed faktem dokonanym i wyposażyłaś dom bez porozumienia z nim, daj mu choć iluzoryczną szansę uczestniczenia w twoim dziele: np. zaproponuj, żeby wybrał dodatki: zastawę, kolor tapety.
  • Jeśli obydwoje nie możecie znieść takiego eklektyzmu, możecie umówić się na „płodozmian”( pod warunkiem, że planujecie dłuższy związek i nie narzekacie na kasę): umawiacie się, że np. on się dostosowuje, aż do następnego remontu, np. za dwa lata.
STOSUNEK DO PORZĄDKU

Nagle okazuje się, że twój superinteligentny facet nie może pojąć, dlaczego należy chować do kosza na brudną bieliznę nieświeże części garderoby. Albo o odwrotnie: bez przerwy strofuje cię za nie umyty kubek w zlewie, lub biustonosz dyskretnie wciśnięte w fotel. Jedno z was jest pedantem, a drugie uwielbia bałagan.

  • Zróbcie wspólną listę wybryków (pół żartem, pół serio), których nie jesteście w stanie tolerować i na początek przywieście ją w widocznym miejscu. Słowo pisane zawsze bardziej obliguje do pamiętania i przestrzegania. Poza tym będzie zabawnie.
  •  jeśli to ty jesteś na bakier z porządkiem, przekonaj go, że artystyczny nieład sprzyja seksualnej spontaniczności: inspiruje bardziej, niż sterylna czystość i muzealny porządek (posil się anegdotami z życia wielkich ludzi). To go rozśmieszy i rozluźni.
  • gdy nie jesteś w stanie przestrzegać wypisanych obietnic (mimo najszczerszych chęci), staraj się nadrabiać tę ułomność w innej dziedzinie. Np. kiedy po raz setny zostawisz przed lustrem brudne waciki, a on obrażając się jak zwykle posprząta, przed wyjściem do pracy wypastuj mu buty, albo zrób herbatę. Nic nie rozbraja tak bardzo, jak spontaniczne drobnostki.
PRZEZ ŻOŁĄDEK…

On jesteś mięsożercą, a ty wegetarianką. Na początku pozwala się karmić serkiem tofu i soją, ale jego męski żołądek domaga się mięcha i tłuszczu. Z coraz większym obrzydzeniem spoglądasz na podjadane ukradkiem kiełbasy i otwarcie wypowiadasz hasła o zdrowym odżywianiu i niedoli biednych zwierzątek. Przy wspólnym stole spotykacie się coraz rzadziej…

  • nie jadacie w domu, żeby się wzajemnie nie denerwować. Rozdzielacie wspólną kasę na zakupy żywnościowe. Nie robicie też razem sprawunków. Taka rozdzielność może być jednak uciążliwa, gdy któreś z was zachoruje.
  • Wspólne posiłki to ważny cement domowego życia. Proponujemy półśrodki: przynajmniej w niedzielę przymykacie oczy na odmienne apetyty: na stole znajdujecie miejsce i dla golonki, i dla kotletów z grochu. Nie zmuszacie się wzajemnie do jedzenia, po prostu tolerujecie menu partnera.

UPODOBANIA

Jesteś hałaśliwa i towarzyska, on skryty i raczej cichy. W domu szuka azylu. Wieczorem woli poczytać, a ty- włączasz telewizor lub wieżę. Przez wasz dom stale przewijają się goście, a on chce tylko oglądać sport? Nie zdawałaś sobie sprawy, że przeciwności się przyciągają… o ile różnice nie są przyczyną nieustannych konfliktów.

  • Porozmawiaj (lub zrób z nim coś innego) przez jakieś pół godzinki po powrocie z pracy, a potem daj mu szansę na sjestę. Jeśli musisz słuchać muzyki, czy ćwiczyć aerobik, rób to w słuchawkach na uszach.
  • masz wrażenie, że od czasu gdy z nim zamieszkałaś, konkurujesz z telewizją. Żebyś nie czuła się w tym czasie samotna, zafunduj sobie telefon do przyjaciółki, przegląd prasy kobiecej, czy słuchanie muzyki relaksacyjnej. Własne zajęcia to lekarstwo na całe zło.
  • różnica w usposobieniu nie może was wzajemnie przytłaczać. Jeśli będziesz przekonywała partnera, że ma być taki sam jak ty- osiągniesz odwrotny skutek. Przykłady kompromisowego „oswajania”: on rezygnuje z codziennego oglądania meczu na rzecz 1-2 razy w tygodniu. Ty nie ciągniesz do domu wszystkich napotkanych znajomych, ale spotykasz się z najlepszymi, i to nie pięć razy w tygodniu, ale raz, czy dwa.

GRONO ZNAJOMYCH

Oprócz wspólnych znajomych macie jeszcze tych osobnych. Dawniej mogłaś zapraszać do swojego domu, kogo tylko chciałeś. Nie musiałaś zabiegać o to, by on polubił twoje koleżanki. Uważasz, że jeśli cię kocha, musi je zaakceptować w waszym domu? Ale kiedy on, bez skrępowania i wstępnej konsultacji, przyprowadza aroganckich, (twoim zdaniem typków), aż cię skręca.

  • przyzwyczajajcie się do swoich znajomych powoli. Zanim urządzisz babski wieczorek, postaraj się, aby polubił każdą z psiapsiółek osobno, np. przy kawce w domu. To samo zaproponuj z jego kumplami.
  • Jeśli ktoś wybitnie ci nie leży, wmawiaj sobie, że to uprzedzenie. A ty jesteś przecież elastyczna! On nie może być aż tak głupi i beznadziejny, bo jest przecież przyjacielem twojego ukochanego. A ukochany nie może się z nim przyjaźnić z litości!
  • Jeśli i ta perswazja nie pomaga, po prostu szukaj wymówek do wyjścia z domu, kiedy intruz szykuje nalot. Zabranianie mu sprowadzania do waszego domu przyjaciół jest zwykłym świństwem. Tylko nie mów mu wprost, dlaczego wychodzisz! Pomyśl, jak byś się czuła, gdyby on był tak szczery wobec ciebie!
CZAS WOLNY

Dla dobrego związku zupełnie wystarczy, jeśli spędzacie z sobą tylko 1/3 wspólnego czasu. Musicie mieć swoje własne życie: czas na wyłącznie swoje hobby, przyjaciół, przyjemności. Kiedy zaczynasz żyć życiem ukochanej osoby- tracisz tematy do rozmowy, a w końcu w związku pojawia się przyzwyczajenie i nuda.

  • na początku z pewnością będziecie jak syjamskie bliźnięta, ale to minie. Nie rezygnuj np. z jazdy na rolkach, bo on woli tenis. Jednego tygodnia bądź jego partnerem, innego- zabierz kupelę na rolki.
  • Podobnie jest z imprezami. Nie powinniście rezygnować z bawienia się osobno. Np. kiedy idziesz do kina z koleżankami, on wybiera się z paczką na piwo. Lepiej poskromić zazdrość: trzymanie partnera na krótkiej smyczy grozi zerwaniem.
  • Jeśli naprawdę jest wam przykro się rozdzielać, wykorzystajcie czasową nieobecność partnera w domu do spotykania się z przyjaciółmi (on musi o tym wiedzieć). Np. kiedy wyjeżdżasz na szkolenie, namów go na męski wieczorek (będzie ci wdzięczny). Kiedy jedziesz odwiedzić rodziców, on zaprasza kumpli na partyjkę kart. Wolność w związku zyskujesz wtedy, kiedy dostajesz wolną rękę i wciąż jesteś fair.

SEKS

Pierwszy okres wspólnego mieszkania niesie z sobą pewne rozczarowania: on już się domyśla, że twój nienaganny wygląd to zasługa makijażu, farby do włosów, lokówki. Tak samo on nie przypominasz ci już supermena, kiedy budzi się z rozczochranymi włosami i nieświeżym oddechem. Z czasem spadają różowe okulary, a codzienne życie sprawia, że przestajecie się uwodzić na każdym kroku i …nie kochacie się już tak często jak dawniej.

  • nie zmuszajcie się do wyrabiania norm z przeszłości. Brak ochoty na seks każdego dnia nie uwłacza twojej pozycji. Tak to już jest, że to, co dostępne – kusi mniej. Dobra para potrafi w łóżku robić wiele innych rzeczy, np. śmiać się, czy rozmawiać.
  • seks staje się może i mniej namiętny, ale za to bardziej świadomy i dojrzały. Ilość zamienia się w jakość. Macie o wiele więcej czasu, żeby lepiej poznać własne potrzeby.
  • dostajesz coś za coś. Możecie w końcu przestać chodzić „na wdechu” i być sobą. A to szansa na głębsze poznanie siebie samych. W luźnym związku masz z seksu tylko frajdę. Teraz delektujesz się uczuciami z „wyższej półki”: czujesz się bezpieczna, ceniona, kochana. Po prostu niezastąpiona.
ROZWIĄZYWANIE KONFLIKTÓW

Kiedy byliście parą dochodzącą, pomysłem na zakończenie kłótni był „w tył zwrot”. Zawsze można było obrazić się, trzasnąć drzwiami i zawzięcie czekać kilka dni, aż to drugie zmięknie i zadzwoni. Teraz, niestety, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: mieszkamy w tym samym domu i wyjście na kilka dni nie jest możliwe. Trzeba schować ambicje i spróbować kilku strategii radzenia sobie z konfliktami.

  • Zdrowa kłótnia. Nawet najgorsza kłótnia jest lepsza niż milczenie i chowanie urazów. Wspólne terytorium to pretekst, żeby wykrzyczeć (lub powiedzieć) sobie wprost te wszystkie rzeczy, które was irytują. Nawet kilka potłuczonych talerzy oczyści atmosferę bardziej niż pokątne grymasy.
  • Uczcie się przyznawać do winy. Jeśli jedno z was wciąż chce się kłócić i prowokuje problemy, bo wspólne życie za dużo go kosztuje, drugie czuje się pod presją. Znajdźcie niezależnego arbitra (przyjaciel, przyjaciółka), jeśli macie problem z otwartym przyznaniem się do winy. Kiedy nauczycie się wzajemnie swoich wad, łatwiej dojdziecie do porozumienia.
  • Kompromis. Wymaga cierpliwości i opanowania. Jeśli np. on ponownie spóźnia się godzinę na przygotowaną przez ciebie z takim trudem kolację, nie wszczynaj afery. Powiedz mu, jak się czułaś, kiedy na niego czekałaś, a potem zaproponuj kilka rozwiązań, żeby uniknąć konfliktu w przyszłości- np. ustalcie, że zadzwonicie, albo choć puścicie SMS-a, kiedy nie możecie dotrzeć na czas.

Konsultacje

Zespół psychologów i terapeutów dla dzieci, młodzieży i dorosłych zaprasza na konsultacje. Nasi psychologowie prowadzą zarówno terapię indywidualną, jak i terapię dla par oraz rodzin. Pomoc psychologiczna to nasza pasja, a nasz zespół terapeutów został stworzony po to, by pomagać ludziom na jak najszerszą skalę. Jeżeli poszukujesz dobrych specjalistów, którzy w fachowy sposób udzielą Ci wsparcia, skontaktuj się z naszym gabinetem psychologicznym w Poznaniu. Formę terapii oraz metody pracy dostosowujemy indywidualnie do potrzeb i zasobów klienta. Przyjazna psychologia to nasza wizytówka. Pomagamy także on-line.

Pomagamy także ON-LINE

Nie musisz wychodzić z domu, aby rozwiązać swoje problemy. Kontakt ON-LINE to bardzo praktyczna forma spotkań, zwłaszcza, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu. Zapraszamy na terapię on-line lub spotkania telefoniczne.

Spotify logo
Facebook
Contact
SELF Przyjazne Terapie