Wizyty jego rodziny

Napisane przez: Violetta Nowacka | Dnia: 27.02.2015

Rodzina męża traktuje nasz dom jak hotel


Życzliwa i zgrana rodzina to wielki skarb – powie każdy, kto nie żyje w najlepszych stosunkach z krewnymi. W naszych wyobrażeniach idealna rodzina to taka, na której można polegać w ciężkich chwilach i której sami z radością spieszymy z pomocą. Jesteśmy wychowywani w przekonaniu, że o rodzinę trzeba dbać, szanować ją, ale dla siebie nie wymagać zbyt wiele. Siedzi w nas głęboko zakorzenione poczucie obowiązku i lojalności, nawet wtedy, gdy krewni zaczynają nadużywać naszej dobroci i hojności- domagają się pomocy, nic w zamian nie oferując (w sensie emocjonalnym, jak i materialnym), nawet, gdy pozwalają im na to możliwości. Jak się zachować, kiedy rodzina drugiej połowy korzysta z naszej gościnności na tyle często, że nie czujemy się swobodnie we własnym domu i musimy dostosowywać do wizyt życie rodzinne, a nawet jesteśmy zmuszeni do rezygnacji z wcześniej zaplanowanych przyjemności? Nie wspominając już o kosztach podejmowania gości. Czy odmawiać gościny, a jeśli tak, to jak, aby nie popsuć dobrych stosunków familijnych?


Jadwiga, 37,


Rodzina męża nadużywa naszej gościnności
Mąż ma krewnych na prowincji, którzy często bez zapowiedzi przyjeżdżają do nas, gdy mają coś do załatwienia w mieście. Nie liczą się z tym, że ich wizyta często krzyżuje nam plany. Mąż uważa, że to normalne, bo „przecież nie będą zatrzymywać się w hotelu”, ale ja się z nim nie zgadzam. Dlaczego właściwie nie mogliby zapłacić za hotel od czasu do czasu? Przecież biedy nie klepią. Co gorsza, rodzina wymaga opieki- muszę przygotować jedzenie, uszykować czystą pościel. A jeszcze nigdy nie zrewanżowali się żadnym miłym gestem. Po prostu przyzwyczaili się, że u nas jest jak „u Pana Boga za piecem”. Mam dosyć dostosowywania się do ich zachcianek i rezygnowania z zaplanowanych przyjemności. Nie mogę ubrać się swobodnie, bo „trzeba jakoś wyglądać” i w ogóle czuję się nieswojo. Muszę być miła i zabawiać gości rozmową, bo jak mówi mąż „tak powinna zachowywać się pani domu.” Te niespodziewane, częste wizyty są ciężarem zwłaszcza dla mnie, choć Janusz nie zdaje sobie z tego sprawy. To na moją głowę spadają przygotowania, a on nawet palcem nie kiwnie. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale obraża się i mówi, że jestem uprzedzona do jego rodziny. A to przecież nieprawda. Gdyby moja rodzina równie często przyjeżdżała w gości, moja reakcja byłaby taka sama. Po prostu cenię sobie spokój i poszanowanie prywatności. Do tego dochodzą koszty poczęstunku- za pieniądze wydane na wystawne kolacje (mąż nie żałuje pieniędzy na podejmowanie rodziny), wolałabym kupić coś dzieciom. Po całym tygodniu pracy chciałabym weekendy mieć tylko dla siebie i dla rodziny. Nie chcę konfliktów z mężem i jego krewnymi, ale nie wiem jak przekonać ich, że nie powinni nadużywać mojej dobrej woli?


Janusz, 40


Nie chcę, by rodzina zatrzymywała się w hotelu, skoro u nas jest miejsce do spania.
W naszej rodzinie wszyscy krewni od zawsze pomagali sobie nawzajem. To zasługa naszej babci- matki mojej mamy i jej sióstr. Moja rodzina mieszka na prowincji, ja przeprowadziłem się do miasta. Nie widzę w tym nic dziwnego, że kiedy mają coś do załatwienia w mieście, nocują u nas. Mamy czteropokojowe mieszkanie i miejsca dla gości jest dosyć. Przy okazji pogadamy sobie i wypijemy małą wódeczkę. Jadwiga twierdzi, że ich wizyty są zbyt częste i że oni nas wykorzystują. Proponuje, żeby spali w hotelu, a ja nie chcę się narażać na plotki. Zaraz zaczęliby traktować mnie jak czarną owcę, albo zarozumialca, czy sknerusa. Nie rozumiem, czemu ona się tak oburza. Przecież i tak w weekendy nie mamy specjalnych planów, a goście są miłą rozrywką. Może to i racja, że trochę kosztują, ale rodzinie przecież wypominać się nie godzi. Może kiedyś my od nich będziemy potrzebowali pomocy, kto to wie?


Komentarz:
To, jakie miejsce zajmują krewni w naszym życiu zależy od wielu okoliczności- sposobu wychowania, relacji panującej między członkami rodzinnej wspólnoty, a także – od indywidualnych cech osobowości. Jedni z nas lubią towarzystwo rodziny i uzależniają od niej swoje decyzje i styl życia, dla innych- rodzina nie stoi tak wysoko w hierarchii wartości- wolą żyć według własnego przepisu i nie potrzebują tak częstych kontaktów. Skupiają się głównie na potrzebach swojej własnej rodziny i to im wystarcza. Ani w jednej, ani w drugiej postawie nie ma nic złego, o ile oboje małżonków myśli podobnie. Ale kłopoty zaczynają się, kiedy każdy ciągnie w swoją stronę- i ktoś czuje się nieszczęśliwy czy wykorzystywany. Wtedy niezbędny jest kompromis. Jak go osiągnąć?

  • Jadwiga mogłaby wyjaśnić mężowi, z jakich powodów wizyty jego rodziny są jej nie na rękę. Nie powinno zabraknąć żadnego z argumentów: od przeciążenia obowiązkami, po brak poszanowania prywatności, czy kwestie finansowe.
  • Janusz powinien odciążyć żonę i przejąć część obowiązków związanych z podejmowaniem jego rodziny.
  • Jadwiga mogłaby zaproponować mężowi, na jaką częstotliwość odwiedzin może przystać.
  • Jadwiga powinna zrozumieć, że wcale nie musi dogadzać gościom na każdym kroku. Nie jest niegrzecznością poproszenie, aby goście sami o siebie zadbali, przynajmniej w podstawowych kwestiach. Np. „czujcie się jak u siebie. Proszę swobodnie korzystać z kuchni. Herbata i kawa są tam i tam.” Lub „Przepraszam, ale muszę zająć się swoimi sprawami. Czy moglibyście pobyć trochę sami?”- i wręczyć np. plan miasta.
  • Jeśli goście są niedomyślni lub wygodni, sami nie wpadną na pomysł, że jedzenie kosztuje. Jadwiga może zaproponować, aby teraz ktoś z krewnych zrobił miłą niespodziankę i sam coś ugotował.
  • Jadwiga powinna wprawiać się w sztuce asertywnego odmawiania- mężowi i jego rodzinie. Np. informować o swoich planach w czasie, kiedy anonsują swój przyjazd. Np. słowa „Niestety, zaplanowałam już…”, „Mam ostatnią chwilę, aby zrobić generalne porządki.” wcale nie muszą zabrzmieć nietaktownie. Świadczą tylko o tym, że żyje aktywnie i nie ma zbyt wiele czasu wolnego. Kiedy przekazywanie tych informacji przestanie wprawiać w zakłopotanie, czas na kulturalne wyznania „grubszego kalibru”, np. „Bardzo was lubimy i szanujemy, ale z powodu waszych częstych wizyt mamy mniej czasu dla siebie. Może byłoby lepiej dla nas wszystkich, jeśli spotykalibyśmy się trochę rzadziej (tu propozycja dopuszczalnej częstotliwości). Jeśli Jadwidze zależy na pomocy w rozwiązaniu ich problemu, może zaproponować wsparcie „np. jeśli chcecie, załatwimy wam tanie noclegi”.

Konsultacje

Zespół psychologów i terapeutów dla dzieci, młodzieży i dorosłych zaprasza na konsultacje. Nasi psychologowie prowadzą zarówno terapię indywidualną, jak i terapię dla par oraz rodzin. Pomoc psychologiczna to nasza pasja, a nasz zespół terapeutów został stworzony po to, by pomagać ludziom na jak najszerszą skalę. Jeżeli poszukujesz dobrych specjalistów, którzy w fachowy sposób udzielą Ci wsparcia, skontaktuj się z naszym gabinetem psychologicznym w Poznaniu. Formę terapii oraz metody pracy dostosowujemy indywidualnie do potrzeb i zasobów klienta. Przyjazna psychologia to nasza wizytówka. Pomagamy także on-line.

Pomagamy także ON-LINE

Nie musisz wychodzić z domu, aby rozwiązać swoje problemy. Kontakt ON-LINE to bardzo praktyczna forma spotkań, zwłaszcza, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu. Zapraszamy na terapię on-line lub spotkania telefoniczne.

Spotify logo
Facebook
Contact
SELF Przyjazne Terapie