Ojczym-pasierb

Napisane przez: Violetta Nowacka | Dnia: 22.04.2012

Mój drugi mąż wtrąca się w wychowywanie syna z pierwszego małżeństwa


Liczba rozwodów w Polsce stale wzrasta. Coraz częściej mamy do czynienia z pojęciem rodziny rekonstruowanej, czyli takiej, w której spotyka się dwoje rozwiedzionych ludzi wspólnie wychowujących dzieci z poprzedniego małżeństwa. Ułożenie sobie życia na nowo niesie z sobą wiele nadziei i radości, ale także bywa przyczyną konfliktów, różnicy zdań i interesów, wywołuje nieznane dotąd emocje. Ludzie, którzy decydują się na zawarcie kolejnego związku mając na wychowaniu dzieci, muszą uzbroić się w cierpliwość, tolerancję, a także być gotowym do rozmaitych kompromisów i ustępstw. Zazwyczaj ojczym lub macocha czują się upoważnieni do sprawowania opieki nad pasierbem, czy pasierbicą, co wzbudza zaniepokojenie drugiej połowy. Czy aby nie pozwala sobie na zbyt wiele wobec „moich” dzieci”, czy nie podważa mojego autorytetu w ich oczach? Co mu wolno, a co nie?


Konieczność zaakceptowania przeszłości, a także znalezienia nowych rozwiązań na wspólne, przyszłe życie nie jest łatwe i wymaga sporo przemyśleń, dobrej woli i ciężkiej pracy.


Danuta, 37 lat
Mój obecny mąż wciąż mnie poucza, jak mam wychowywać mojego syna z poprzedniego małżeństwa.


Mam dziesięcioletniego syna Patryka z poprzedniego małżeństwa. Były mąż ma dobry kontakt z synem, regularnie się z nim spotyka. Z Jerzym wzięłam ślub trzy lata temu. On jest mężczyzną o silnej osobowości. To mi się na początku podobało, ale teraz ta cecha mnie drażni. Jerzy próbuje zastąpić synowi ojca. W dodatku wydaje mu się, że wie lepiej, jak powinno się wychowywać dzieci, mimo że ze swoimi córkami prawie nie utrzymuje kontaktu. Wciąż poucza mnie, często w obecności Patryka, że źle z nim postępuję, że jestem dla niego zbyt surowa i wymagająca. Skutek jest taki, że syn przestaje mnie słuchać i woli towarzystwo ojczyma niż moje. Jerzy po prostu go rozpieszcza i wcale nie pyta mnie o zdanie. A mały jest wniebowzięty i wpatrzony w ojczyma jak w obrazek. Uważam, że pozwala sobie na zbyt wiele. W końcu to moje dziecko i ja mam ostateczne zdanie, jak chcę je wychowywać. Jego metody wydają mi się zbyt nowoczesne. Często kłócimy się z powodu różnić na temat wychowywania dzieci. Ostatnio, kiedy Patryk przyszedł do domu z podbitym okiem, ostro zbeształam go i zabroniłam wdawania się w jakiekolwiek rękoczyny. A Jerzy na to: „Jak ja byłem w twoim wieku, też się biłem z chłopakami. Grunt, to nie dać sobą pomiatać.” Wściekłam się, bo takie opinie mogą zachęcać Patryka do dalszych bójek. Kiedy zapytałam Jerzego, dlaczego to zrobił, odparł: „chłopak potrzebuje wsparcia w męskich sprawach. Chyba nie chcesz, żeby był mięczakiem i ciągle obrywał. Kobiecy punkt widzenia nie zawsze jest najlepszy.” Ja mu na to, że od udzielania męskich rad ma ojca. I tak od słowa do słowa znowu doszło do kłótni. Jerzy uważa, że skoro go kocham i wyszłam za niego, to powinnam mieć do niego zaufanie także w kwestii wychowania syna. Ale ja mam wątpliwości, czy powinien rościć sobie do tego prawo. Jak przekonać Jerzego, że to, co robi, może doprowadzić do rozpadu naszego związku?


Jerzy, 40 lat
Kocham żonę i traktuję jej syna jak własnego, dlatego chcę mieć udział w jego wychowywaniu.


Moja była żona wyjechała z dwiema córkami za granicę. Rozłąka doprowadziła do tego, że praktycznie nie mam z dziećmi kontaktu. Bardzo mi ich brakuje. Pokochałem Danusię wraz z jej synkiem. To mądry i rezolutny chłopak. Wiem, że ma ojca i wcale nie chcę mu go zastępować. Ale przecież stanowimy rodzinę i chciałbym mieć coś do powiedzenia na temat jego wychowania. Danusia ustaliła sztuczny podział – ja i ona, oraz ona i syn. Denerwuje się, kiedy wyrażam swoje zdanie w niektórych kwestiach, które mi się nie podobają. Danusia jest dla Patryka taka surowa, ciągle za coś go strofuje, poprawia. A energiczny chłopak musi się przecież wyszaleć. Może czasami jestem dla niego zbyt pobłażliwy, ale to dlatego, żeby osłodzić mu „wojskową musztrę” mamy. Rani mnie to, że Danusia nie ma do mnie zaufania, nie dopuszcza mnie do decyzji w sprawie dziecka. Czuję się zepchnięty na boczny tor, jakbym nie był jej mężem, a intruzem. Żona uważa, że się wtrącam, a ja chcę tylko dobra Patryka. W pewnych sprawach chłopak potrzebuje rady mężczyzny. Skoro nie ma na co dzień kontaktu z ojcem, ja jestem na miejscu i chcę pomagać. Czasami wydaje mi się, że ona jest zazdrosna o syna, zwłaszcza, kiedy Patryk okazuje mi swoje uczucia bardziej wylewnie niż w stosunku do niej. Nigdy nie chce się przyłączyć, kiedy razem się bawimy, jakby była obrażona. No i nie pozwala sobie przetłumaczyć, że nie zawsze jej metody są dla syna najlepsze. Jak mam ją przekonać, że powinienem mieć udział w wychowywaniu pasierba i nie chcę rywalizować z nią o jego uczucia?


Komentarz:
To, na ile kobieta pozwoli drugiemu mężowi ingerować w wychowanie syna z poprzedniego związku, jest tylko kwestią dobrej woli. Oczywiście, im mniej barier i ograniczeń, sztucznych podziałów na strefy wpływów, tym większa harmonia w rodzinie i mniej napięć zarówno na linii mąż- żona, jak również rodzice- dziecko.


Jerzy rzeczywiście ma prawo czuć się w związku niespełniony, kiedy Danka wciąż podkreśla, że do wychowywania „jej” syna nie powinien się mieszać. Ale trudno Jerzemu traktować Patryka jak cudze dziecko, kiedy żyje z nim razem pod jednym dachem i darzy go ojcowskim uczuciem.

  • Jerzy powinien skorygować swój sposób krytykowania metod wychowawczych żony. Nie oceniać i nie proponować „lepszych” rozwiązań, ale wyrażać się ostrożniej, używając neutralnych sformułowań, np. „obawiam się, czy…, martwię się, że…”. Być może postawa Danki wypływa z tego, że odczytuje wypowiedzi Jerzego jako wymądrzanie się i próbę zdominowania.
  • Jerzy w żadnym wypadku nie powinien wyrażać swoich obaw w obecności dziecka. W ten sposób podważa autorytet matki.
  • Danka powinna nauczyć się rozmawiać z Jerzym o swoich obawach. Dlaczego odsuwa go od wychowania? Czy tylko dlatego, że nie podobają się jej metody Jerzego? A może dlatego, że ma jakieś urazy z poprzedniego związku? Czuje się niepewnie w roli matki? Potrzebuje dowartościowania? Boi się, że Jerzy może być bardziej lubiany? Powinna przestać rywalizować o uczucia syna, i zacząć współpracować – racjonalnie osądzać, które z rad Jerzego mogą okazać się trafniejsze i lepsze dla syna.
  • Oboje muszą wypracować wspólne zasady wychowywania dziecka, system nagród i kar, sposoby spędzania wolnego czasu i zakres obowiązków wobec dziecka. Danka powinna pójść na kompromis- stopniowo zwiększać zakres wpływu Jerzego na wychowanie syna, skoro przejawia on wyrazy sympatii i przywiązanie do ojczyma. Aby zmniejszyć dotychczasowy dystans i zlikwidować sztuczne podziały (ja, syn- ja, mąż), Danka powinna brać udział w zabawach Jerzego z synem. Zabawy mają niezwykłą moc- oczyszczają ze złych emocji i scalają rodzinę.
  • Jerzy ma rację, że w niektórych sprawach synowi bardziej potrzebne są rady mężczyzny, tzw. męski autorytet. Dotyczy to typowo „męskich” problemów, jak np. konflikty i bójki z kolegami, pierwsze problemy „sercowe”, czy zmiany okresu dojrzewania. Na początek Danka powinna pozwolić Jerzemu wypowiadać się w takich sytuacjach.

Konsultacje

Zespół psychologów i terapeutów dla dzieci, młodzieży i dorosłych zaprasza na konsultacje. Nasi psychologowie prowadzą zarówno terapię indywidualną, jak i terapię dla par oraz rodzin. Pomoc psychologiczna to nasza pasja, a nasz zespół terapeutów został stworzony po to, by pomagać ludziom na jak najszerszą skalę. Jeżeli poszukujesz dobrych specjalistów, którzy w fachowy sposób udzielą Ci wsparcia, skontaktuj się z naszym gabinetem psychologicznym w Poznaniu. Formę terapii oraz metody pracy dostosowujemy indywidualnie do potrzeb i zasobów klienta. Przyjazna psychologia to nasza wizytówka. Pomagamy także on-line.

Pomagamy także ON-LINE

Nie musisz wychodzić z domu, aby rozwiązać swoje problemy. Kontakt ON-LINE to bardzo praktyczna forma spotkań, zwłaszcza, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu. Zapraszamy na terapię on-line lub spotkania telefoniczne.

Spotify logo
Facebook
Contact
SELF Przyjazne Terapie