Nierozerwana pępowina

Napisane przez: Violetta Nowacka | Dnia: 07.02.2015

Mama traktuje mnie jak małą dziewczynkę


Związek z matką to jedna z najsilniejszych więzi emocjonalnych. W końcu jest to osoba, która nosiła nas pod sercem, wydała nas na świat i opiekowała się z miłością i poświęceniem, nierzadko zaniedbując swoje własne zdrowie i potrzeby. Miłość matczyna zobowiązuje: tak nas uczono od dzieciństwa. Jesteśmy wdzięczni matkom za ich trud i jako dorośli pomagamy im i troszczymy się o nie na starość. Relacje matka-córka są jednak często obciążone licznymi skazami. Ta miłość bywa trudna; sporo w niej urazów, gniewu, milczenia, zamiast prawdziwej bliskości. Kiedy córki dorastają i zakładają własne rodziny, intencje matek popadają w konflikt z potrzebami córek. Wychodzą na wierzch ukryte intencje, nie zawsze fair. Ujawniają się ich lęki i obawy, czasami kompleksy. Stajemy przed dylematem, co robić, kiedy matka nie chce zaakceptować dojrzałości córki, wciąż jest obecna w jej życiu, kontroluje, krytykuje, wyręcza. Jednym słowem: nie pozwala bez siebie żyć. Czasem wpędza w poczucie winy, aby wymusić posłuszeństwo, albo rywalizuje, kompensując sobie stracone szanse i zaprzepaszczone możliwości. W ten jedyny znany sobie sposób (zazwyczaj skuteczny) zaskarbia sobie uwagę i troskę, tak niezbędną, by zagłuszyć samotność i lęk przed starością. Rodzice zwykle mają dobre intencje. Przecież pragną ustrzec nas przed błędami, które sami popełnili. W takim myśleniu tkwi pułapka: każdy ma prawo do dokonywania własnych wyborów, popełniania błędów i ich naprawiania. Skąd rodzice mają wiedzieć, co jest dobre dla ich dzieci? Nie musisz godzić się na to, co oni zaplanowali dla ciebie. Nawet jeśli bardzo ich kochasz, nie masz obowiązku spełniać ich oczekiwań. Jak im to wytłumaczyć?


Marzena, 31
Od kiedy sięgnę pamięcią, moja mama decydowała o wszystkim: w co się ubieram, co jem, a nawet z kim się spotykam. Zawsze wszystko wiedziała lepiej i wtrącała się w najmniejsze szczegóły mojego życia, dla „mojego dobra”, jak mawiała. Jako nastolatka próbowałam się buntować przeciwko jej nadopiekuńczości i wszechobecności, ale nie na wiele się to zdało. Ona po prostu taka już była- musiała dopiąć swego i już. Tata siedział cicho i mówił tylko: „słuchaj matki.” Więc słuchałam. W nadziei, że kiedy dorosnę i założę własną rodzinę, będę sama o wszystkim decydować. Niestety. Mama nie uznała faktu, że jestem już dorosła. Wciąż traktuje mnie jak małą dziewczynkę. Odwiedza nas kilka razy w tygodniu, zagląda w garnki, doradza, co i jak gotować. Wciąż słyszę krytykę na temat mojego prowadzenia domu, dbania o dzieci, a nawet o męża. Nie chcę jej urazić, więc nic nie mówię. Ale mojego męża wyraźnie zaczyna irytować fakt, że pozwalam sobie wchodzić na głowę. Ciągle powtarza: – Nie masz dziesięciu lat! Problem w tym, że ja wciąż czuję się przy niej jak mała dziewczynka, liczę się z każdym jej słowem i drżę na myśl, że mogłabym ją urazić. Tyle razy mówi już od progu: „chcesz mnie wpędzić do grobu tym swoim bałaganiarstwem. Kto to widział, żeby tak się prowadzić!” Podnosi wszystkie porozrzucane rzeczy i układa je w szafie. A przecież trudno przy małych dzieciach mieć w domu idealny porządek. Zwłaszcza, że razem z mężem pracujemy. Mama ma też zastrzeżenia do mojego wyglądu. Bez przerwy komentuje strój czy fryzurę, nawet przy mężu. – Nie do twarzy ci w  tym blondzie. Postarza cię. Powinnaś wrócić do naturalnego. Albo: – Musisz unikać niebieskiego. Wyglądasz w nim tak smutno.


Wciąż dostaję od niej prezenty z rzeczami, które według niej świetnie do mnie pasują. Noszę je tylko dla niej. Czuję się w nich okropnie. Wiem, że ta sytuacja się nie zmieni, dopóki sama nie zacznę walczyć o swoje prawa. Ale kompletnie nie wiem, jak się do tego zabrać. Kocham mamę i nie chciałabym, żeby się na mnie pogniewała. Nie chcę jej ranić. Boję się też o jej zdrowie. Bardzo często miewa silne migreny. Mówi, że to z nerwów. Jakich sposobów użyć, aby pozwoliła mi na odrobinę wolności w  życiu?


Janina, 54
Nie wiem, po kim moja Marzena odziedziczyła charakter. Tyle lat uczyłam ją, jak żyć, dawałam dobre matczyne rady. A ona wciąż jest taka niezaradna, mimo, że za mąż wyszła kilka lat temu i urodziła dwójkę dzieci. Wciąż ma w domu bałagan, nie umie zorganizować sobie obowiązków. Ja w jej wieku ze wszystkim radziłam sobie lepiej, szybciej, sprawniej. Brakuje jej ikry, ot co. Niby przyjmuje moje uwagi , ale jakoś nie widzę, żeby brała je sobie do serca. A przecież chcę dla niej i jej rodziny jak najlepiej. W końcu mam więcej doświadczenia życiowego. Mogę ją ustrzec przed błędami. O siebie też jakoś nie potrafi zadbać. Ubiera się bez gustu, to mówię jej, że jej mąż w końcu rozejrzy się za jakąś atrakcyjniejszą babką. A ona tylko się krzywi. Odwiedzam ją, kiedy tylko mogę, pomagam utrzymać dom w jako takim porządku, czasem coś ugotuję (bo ona nie umie doprawiać), albo uprasuję stertę zaległego prania. W zamian za to słyszę: „nie musisz tego robić mamo, sama dam radę.” Tylko tyle jej wdzięczności. Wciąż się o nią zamartwiam. O inne dzieci też. Wszyscy pozakładali swoje własne rodziny, ale wiem, że mnie potrzebują. Ostatnio siostra Marzeny, Iwona, powiedziała mi: „mamo, nie interesuje mnie twoja opinia. Zrobię to po swojemu.” Zawsze była pyskata i niewdzięczna. Czy to coś złego, że interesuje mnie ich życie, że chcę pomagać? Przez to wszystko jestem taka nerwowa, cierpię na bóle migrenowe. Dzieci nie doceniają moich starań, od kiedy opuściły dom.


Komentarz:
Kiedy rodzice nie pozwalają dzieciom dorosnąć.


Miłość rodzicielska bywa bezgraniczna i pełna poświęceń, ale czasem zatracamy granicę między bezinteresownym kochaniem swoich dzieci, a podporządkowaniem ich sobie i zaborczą miłością. Są matki, które w głębi duszy pragną, aby dziecko było od nich stale uzależnione i pod pretekstem „jego dobra” wtrącają się w jego życie i wyręczają z podejmowania decyzji, które mogłyby  sprawić, że pociecha nabrałaby pewności siebie i odeszła w swoją stronę. Wmawiają swoje racje i żądają posłuszeństwa. Są to matki nadopiekuńcze, nadwrażliwe, a także o pewnych predyspozycjach osobowościowych: kiedy niskiemu poczuciu wartości towarzyszy niedojrzałość emocjonalna i nadmierna potrzeba sprawowania kontroli.


Janina nie akceptuje tego, że córka jest już dorosła, ponieważ chce ją już na zawsze mieć wyłącznie dla siebie. Za zjawiskiem „nieodciętej pępowiny” kryje się brak poczucia bezpieczeństwa, lęk przed starością, samotnością, bezużytecznością. Obawia się, że nikt, poza dzieckiem nie odwzajemni uczuć. Stosuje emocjonalny szantaż mówiąc „wpędzisz mnie do grobu”. W ten sposób prowokuje poczucie winy, kiedy nawyki i styl życia Marzeny odbiegają od jej wyobrażeń i życzeń. Janina popada w chorobę, wymuszając posłuch. Ma do dyspozycji migrenę- typową chorobę psychosomatyczną. Może sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, że powodem dolegliwości jest potrzeba kontrolowania. Jest to skuteczna gra: Marzena zaczyna żyć po dyktando, żeby nie stracić miłości mamy i pozbyć się ciężaru poczucia winy. Jednak w środku gromadzi się niewypowiedziany żal. Kiedy matka nie potrafi zaakceptować faktu, że nie jest już najważniejsza w życiu dziecka, jej ciągła obecność i zaborczość tylko pogłębia dystans. Dlatego warto zmieniać obecny stan rzeczy małymi krokami.

  • Janina musi zrozumieć, że każdy dorosły człowiek ma prawo do własnych wyborów, własnego życia.
  • Marzena ma prawo powiedzieć matce „nie”, „nie życzę sobie”, „mam swoje zdanie na ten temat”. Zaznaczyć swoje granice wpływów, poza które matce nie wolno wyjść. Asertywna wypowiedź przebiega według scenariusza: 1.opisanie sytuacji, zachowanie, które chcesz zmienić, np. „porozmawiajmy o twoim krytykowaniu mojego bałaganiarstwa” 2. Opisanie uczuć, które ta sytuacja powoduje , np. „Czuję się wtedy jak mała, głupia dziewczynka. To rani moje poczucie niezależności.” 3. Zrozumienie dla uczuć matki, np. „wiem, że chcesz dobrze, może pragniesz, bym cię doceniała i nie zapomniała o tobie. Wiesz mi, kocham cię bez względu na wszystko.” 4. Określenie potrzeb, które Tobą kierują. „Chcę sama decydować o moim życiu, uczyć się na własnych błędach.”  5. propozycja zmiany jej postępowania.” Gdybyś mogła przestać sprzątać u mnie w domu, nie kupować mi rzeczy, w które mam się ubierać…” 6. Nakreślenie rezultatów. „…Byłybyśmy wtedy prawdziwymi przyjaciółkami, partnerkami, lepiej mogłybyśmy się zrozumieć. Nasze życie byłoby wtedy wspaniałe.”
  • Przecięcie pępowiny bywa bardzo bolesne. Czasami pierwszy sprzeciw budzi w matce ogromny niepokój.  Obraża się, albo atakuje lub zrywa kontakt, chcąc dać dziecku „nauczkę”. Nie przyjmuje do wiadomości, że wina może leżeć także po jej stronie. Dlatego po przedstawieniu swojego punktu widzenia wskazana jest konsekwencja ze strony córki. Marzena może powiedzieć: „Kiedy to zrozumiesz i przestaniesz się gniewać, zapraszam cię z chęcią do siebie.”

Wypowiedzi czytelniczek:


Jagoda, 32
Wiele lat po ślubie moja mama wciąż była postacią numer jeden w moim życiu. Robiłam dokładnie to, co chciała, wykonywałam polecenia nawet jako matka i żona.  A ja jej słuchałam, bo wierzyłam, że mama widzi to, czego ja nie widzę. Byłam zbyt słaba, by jej się przeciwstawić, ale z czasem zaczął mi doskwierać brak samodzielności i uzależnienie. Kiedyś przeczytałam mądry artykuł w gazecie. Zachowałam go i podczas rodzinnego obiadu przeczytałam na głos. „Mądrzy rodzice pomagają dziecku dokonać wyboru, ale nie podejmują za nie decyzji. Nie nakazują, ale doradzają. Nie usiłują przy pomocy dziecka realizować własnych niespełnionych ambicji.” Potem zaczęłam rozmowę :- Nie sądzisz mamo, że ten artykuł jest o nas? Dyskusja potoczyła się żywiołowo. Mama jak zwykle mnie zaatakowała, a potem obraziła. Ale po dwóch tygodniach sama zadzwoniła ze słowami. „-wiesz, te słowa bardzo do mnie przemówiły. Może na spokojnie o tym porozmawiamy.” Pierwsze lody zostały przełamane. Od tej pory chętniej mówię o tym, co czuję, a ona przystopowała z kontrolowaniem mojego życia.
 
Michalina, 58
Wychowywałam córkę samotnie. Była dla mnie wszystkim. Dawałam jej wszystko, czego chciała, opłacałam lekcje pianina, wykształciłam muzycznie. Znalazłam jej nawet odpowiedniego narzeczonego. A ona po latach nagle oznajmiła mi: „Nie chce być pianistką. Nie wyjdę za tego faceta. Mam inne plany życiowe.” Miała dość moich rad i troski. Wyprowadziła się z domu, poznała jakiegoś obwiesia. Próbowałam wytłumaczyć jej, że źle postępuje, zaprzepaszcza szanse. Z potulnego dziecka stała się drapieżna i wroga. Czułam się zdradzona. Odsunęłam się od niej na kilka lat. Dopiero, kiedy po latach okazało się, że jest szczęśliwa z własnego wyboru, spełnia się jako żona, matka, ma pracę, którą kocha, powoli zaczęłam rozumieć swoje błędy. Zrozumiałam, że jeśli nie chcę stracić córki, muszę pozwolić jej na samodzielne podejmowanie decyzji. Moja sąsiadka powiedziała mi kiedyś: „Jeśli kochasz dziecko, daj mu wolność. Jeśli powróci do ciebie, wtedy jest naprawdę twoje.” Dopiero teraz rozumiem sens jej słów.


Violetta Nowacka

Konsultacje

Zespół psychologów i terapeutów dla dzieci, młodzieży i dorosłych zaprasza na konsultacje. Nasi psychologowie prowadzą zarówno terapię indywidualną, jak i terapię dla par oraz rodzin. Pomoc psychologiczna to nasza pasja, a nasz zespół terapeutów został stworzony po to, by pomagać ludziom na jak najszerszą skalę. Jeżeli poszukujesz dobrych specjalistów, którzy w fachowy sposób udzielą Ci wsparcia, skontaktuj się z naszym gabinetem psychologicznym w Poznaniu. Formę terapii oraz metody pracy dostosowujemy indywidualnie do potrzeb i zasobów klienta. Przyjazna psychologia to nasza wizytówka. Pomagamy także on-line.

Pomagamy także ON-LINE

Nie musisz wychodzić z domu, aby rozwiązać swoje problemy. Kontakt ON-LINE to bardzo praktyczna forma spotkań, zwłaszcza, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu. Zapraszamy na terapię on-line lub spotkania telefoniczne.

Spotify logo
Facebook
Contact
SELF Przyjazne Terapie